Połącz się z nami

Cześć, czego szukasz?

Izera prezentowana podczas Kongresu Nowej Mobilności 2023

Aktualności

Czy Izera wciąż jest nam potrzebna? Absolutnie nie (nasz komentarz)

To pytanie stawiane było już wielokrotnie i odpowiedź zawsze była taka sama. Izera nie jest nam potrzebna, a ostatecznym dowodem na to jest premiera taniego elektryka rodem z Chin, czyli MG4 Electric. Czy po rozpoczęciu sprzedaży Izera będzie konkurencyjna cenowo w stosunku do innych modeli obecnych na rynku? Śmiem w to wątpić.

Izera miała być pierwszym, w pełni polskim samochodem elektrycznym. Pomysłodawcy podkreślali, że mamy nad Wisłą wystarczające kompetencje do zaprojektowania zeroemisyjnego pojazdu praktycznie od podstaw. W takiej też intencji projekt Izery był prowadzony, a także – co ważne – finansowany z budżetu państwa.

Z biegiem czasu polski samochód elektryczny stawał się w coraz mniejszym stopniu polski. Najpierw ogłoszono, że platformę (wraz z akumulatorem) dostarczy chiński koncern Geely. Następnie projekt nadwozia oraz wnętrza Izery powierzono włoskim stylistom z renomowanej firmy Pininfarina.  A dzisiaj, na początku grudnia 2023 roku, okazało się, że stopień spolszczenia polskiego samochodu elektrycznego będzie na poziomie około 15 procent.

Czy ten projekt można jeszcze zatrzymać? Wydaje się, że nie, albowiem podjęto już zbyt wiele zobowiązań, podpisano już tak dużo umów, że potencjalne kary sięgałyby pewnie setek milionów złotych.

We Włoszech są już podobno gotowe egzemplarze przeznaczone do homologacji modelu, na początku z nadwoziem SUV. Jest już także gotowa specyfikacja techniczna, oparta na chińskich rozwiązaniach opartych na architekturze SEA (na niej powstaje między innymi Volvo EX30 oraz różne modele chińskiej marki Zeekr). Trwa pozyskiwanie pozwolenia na budowę fabryki w Jaworznickim Obszarze Gospodarczym. Pierwsze prace w terenie powinny rozpocząć się na początku 2024 roku.

A jak wygląda sytuacja na rynku pojazdów elektrycznych w Polsce? Pod koniec listopada nad Wisłą zadebiutowała marka MG, kiedyś rdzennie brytyjska, teraz chińska, z modelem MG4 Electric. W najtańszej konfiguracji kosztuje ona 125 200 złotych.

MG4 Electric to auto segmentu C, z akumulatorem o pojemności 51 kWh, zasięgiem rzędu 350 km. Pojazd tej wielkości zaspokoi już potrzeby wielu Polaków, a dzięki niskiej cenie powinien przyspieszyć transformację polskiej motoryzacji.

A jak wygląda obecnie konkurencja? Tańsze są między innymi Smart fortwo oraz Dacia Spring, ale to pojazdy znacznie mniejsze, o gorszych parametrach. Niebawem do sprzedaży wejdzie Citroen e-C3, jednak i on – choć tańszy – będzie miał mniejszy zasięg czy pojemność akumulatora.

No to może coś droższego? Mniejszy gabarytami Fiat 500e kosztuje aż 17 tysięcy więcej. Nissan Leaf to wydatek w podstawowej konfiguracji 156 tysięcy. Renault Zoe mimo mniejszych wymiarów niż MG4 Electric, kosztuje znacznie więcej, bo aż 180 tysięcy złotych.

Ciekawostką jest cena Volkswagena ID.3. W wersji z akumulatorem o pojemności 58 kWh wymaga wyłożenia aż… 228 tysięcy złotych. Jak niemiecki pojazd może konkurować z MG4 Electric?

Brutalna prawda jest taka, że Polacy nie chcą kupować aut elektrycznych. Do końca października nad Wisła zarejestrowano raptem niecałe 47 tysięcy takich aut i nie wydaje się, żeby w tej kwestii szybko cokolwiek miało się zmienić.

Czy jeśli w sprzedaży pojawi się Izera, nasi rodacy chętniej zaczną kupować pojazdy zeroemisyjne? Raczej nie, no chyba, że będzie ona sporo tańsza niż konkurenci. Chińska baza pozwoli nieco obniżyć finalną cenę, a co z zaufaniem do marki? Dziś Polacy chętniej wybierają samochody uznanych marek, a te mniej popularne muszą konkurować ceną.

Wracając do tytułowego pytania, o sens projektu pod nazwą Izera, to muszę stwierdzić, że ja go nie widzę. Nie będzie to polski elektryk, a potencjalny transfer technologii do naszego przemysły wydaje się mocno wątpliwy.

Dzisiaj najwięcej korzyści z tego projektu będą mieli chyba Chińczycy, którzy za nieswoje pieniądze wybudują sobie w Polsce fabrykę własnych samochodów. Czy to początek chińskiej elektromobilnej ofensywy na Starym Kontynencie?

Mój postulat w kwestii Izery: jeśli kontynuować ten projekt, to tylko za prywatne pieniądze. Ani grosza więcej z budżetu państwa, bo wbrew pozorom Izera wcale nie będzie polska.

Reklama