Zmniejszenie emisyjności w segmencie transportu ciężkiego to niezwykle… ciężkie zadanie. Producenci intensywnie pracują aby osiągnąć cele wyznaczone przez Komisję Europejską, a największym wyzwaniem jest zeroemisyjność ciężarówek długodystansowych. W ostatnim czasie Vollvo Trucks pokazało pierwszy model, który ma szanse zrewolucjonizować myślenie o transporcie towarów. Seria FH Aero Electric wyposażona została w pojemne akumulatory, które można ładować wysoką mocą, a to gwarantuje duże zasięgi.
Zeroemisyjny długodystansowy ciągnik siodłowy
Volvo konsekwentnie elektryfikuje flotę swoich ciężarówek, prezentując modele o większych zasięgach, wynikających z dużych pojemności akumulatorów. Kierunek obrany przez szwedzkiego producenta wydaje się na tyle słuszny, że liczba sprzedanych do tej pory elektrycznych ciężarówek przekroczyła już 5000 tysięcy sztuk.
Linia FH Aero to seria modeli dopracowanych szczególnie pod kątem właściwości aerodynamicznych. Według kierownictwa firmy, detale nadwozia zoptymalizowane pod kątem opływu powietrza pozwalają zaoszczędzić paliwo, a przez to znacząco obniżyć emisję CO2.
Volvo FH Aero Electric, ciągnik siodłowy o klasycznym układzie 6×2 (trzy osie, jedna napędzana), wyposażony został w zestaw ośmiu akumulatorów o łącznej pojemności aż 780 kWh. Co ważne, oś napędowa e-axle (ze zintegrowanymi silnikami elektrycznymi) pozwala dobrze rozłożyć masę, tak by ciężarówka spełniała wszystkie obowiązujące aktualnie normy.
Dopuszczalna masa całkowita zestawu opartego na ciągniku siodłowym FH Aero Electric sięgać może 48 ton, co dzisiaj wykracza poza regulacje, które dopuszczają DMC na poziomie 40 ton. Komisja Europejska pracuje jednak nad podniesieniem jej do poziomu 44 ton, ale tylko dla modeli zeroemisyjnych (elektrycznych lub wodorowych, czyli też elektrycznych).
Teoretyczny zasięg, wynikający po części z pojemności akumulatorów trakcyjnych, to 600 kilometrów. Gdyby znów – czysto teoretycznie – przeanalizować dzienne przebiegi zestawów w transporcie długodystansowym, dochodzące do 500 kilometrów, wtedy zasięg o 100 kilometrów większy wydaje się wystarczającym dla jednodniowej zmiany kierowcy.
Ładowanie na ultraszybkich ładowarkach
Zestaw akumulatorów o pojemności prawie 800 kWh wymaga także mocnej, a może nawet i bardzo mocnej, ładowarki prądu stałego. W przypadku Volvo FH Aero Electric przy wykorzystaniu odpowiedniej infrastruktury, osiągać można moce ładowania na poziomie jednego megawata, czyli moc znacząco przekraczającą to, co aktualnie osiągamy w autach osobowych czy dostawczych.
Powiedzmy sobie od razu, że aktualnie w całej Europie naliczymy może kilka megawatowych ładowarek, z których wszystkie są w fazie testowej. Impulsem do dalszego rozwoju jest rozporządzenie AFiR, które przewiduje w niedalekiej przyszłości (do 2030 roku) uruchomienie sieci takich ładowarek przy głównych korytarzach transportowych (tzw. sieci TEN-T).
Gdybyśmy trafili egzemplarzem FH Aero Electric pod megawatowe urządzenie, wtedy uzupełninie energii w akumulatorze od 20 do 80 procent pojemności nominalnej, trwać będzie 40 minut. Czyli tyle, ile mniej więcej musi trwać obowiązkowa pauza kierowcy w ciągu 9 godzinnego dnia pracy.
Elektryfikacja transportu ciężkiego to bardzo… ciężki temat. Wymagania związane z zasięgami zeroemisyjnych ciężarówek przekładają się na duże zestawy akumulatorów, a to z kolei pociąga za sobą zmniejszenie użytkowej ładowności, czyli mówiąc wprost – zmniejszenie masy ładunku, który można przewieźć jednym kursem. A to z kolei znacząco wpływa na rachunek ekonomiczny i opłacalność transportu ciężkiego.
Nie mniej istotną, a może nawet ważniejszą, kwestią są ceny elektrycznych ciężarówek, w tym ciągników siodłowych. Takie auta są czasami nawet trzykrotnie droższe od wysokoprężnych zestawów, a to powoduje, że i rynek na elektryczne modele jest dość ograniczony.
Czy na popyt pozytywnie wpłyną dotacje oferowane przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej? Z pewnością tak, choć nie mniej ważna jest rozbudowa infrastruktury przy głównych korytarzach transportowych w całej Europie.
