Połącz się z nami

Cześć, czego szukasz?

Aktualności

Volkswagen ID.Buzz Pro: uśmiechnięta mordka zeroemisyjnego ogórka

Według deklaracji zarządu firmy Volkswagen, już w okolicach 2030 roku każdy model spalinowy będzie miał swój odpowiednik elektryczny. Oczywistym jest zatem, że w drodze transformacji Multivana zastąpi ID.Buzz, który podobnie jak odmiana konwencjonalna będzie dostępny z dwoma rozstawami osi oraz w maksymalnie 7-osobowej konfiguracji. Czy elektryczny następca dogoni legendę Multivana?

Po serii modeli ID.3, ID.4 oraz ID.5, z początkiem ubiegłego roku Volkswagen zaprezentował swoją wizję elektrycznego vana. ID.Buzz od początku wzbudził bardzo pozytywne emocje, albowiem jego wygląd – zwłaszcza w dwubarwnym malowaniu – może się podobać.

 

Volkswagen ID.Buzz Pro

Aktualnie ID.Buzz dostępny jest jedynie z krótkim rozstawem osi, napędem na tylne koła i dużym akumulatorem

Kiedy jednak popatrzymy na dzisiejsze pojazdy zeroemisyjne okaże się, że większość z nich to SUV-y. Vanów, takich jak ID.Buzz jest bardzo mało, wobec czego można domniemywać, iż również zapotrzebowanie wśród kierowców jest niewielkie. Czy ID.Buzz może odwrócić te trendy? Wydaje się, że ten elektryczny van ma ku temu sporo argumentów.

Teraz pięć miejsc, w przyszłości siedem

Chociaż docelowo ID.Buzz dostępny będzie z dwoma rozstawami osi – całkiem jak Multivan, w początkowej fazie sprzedaży oferowane będą modele krótkie. Egzemplarz, który dotarł do naszej redakcji na testy mierzy sobie 4,7 metra długości, przy rozstawie osi rzędu 2989 mm.

Takie parametry fizyczne przekładają się na całkiem sporą kabinę, w której wygodnie podróżować może pięć osób. Dwa przednie fotele wręcz rozpieszczają przestrzenią, zwłaszcza nad głowami. Po rozłożeniu podłokietników w ciszy i niesamowitym komforcie można pokonywać setki kilometrów.

Volkswagen ID.Buzz Pro

Od przyszłego roku ID.Buzz oferowany będzie również w 7-osobowej odmianie

W tylnym rzędzie znajdziemy równie wygodną ławkę, którą można złożyć w proporcjach 70/30, powiększając bagażnik z 1121 do 1581 litrów. Co istotne tylną kanapę można przesuwać, a także regulować kąt pochylenia jej oparcia.

Jeśli podoba wam się dwukolorowe nadwozie, do gustu powinna przypaść wam również stylistyka wnętrza, w którym powtórzono ten dwubarwny motyw. Górna część deski rozdzielczej została skopiowana z modeli ID.4/ID.5, dół jest jednak inny, typowy dla vanów.

Między fotelami znajduje się bardzo funkcjonalna konsola, na boczkach drzwiowych gniazda USB C wraz z półkami, gdzie można odłożyć telefon na czas ładowania.

Zestaw wskaźników został całkowicie przejęty z bliźniaczych modeli, zbudowanych na tej samej płycie MEB. Przed kierowcą znajduje się mały wyświetlacz, na którym zmieszczono jednak wiele pożytecznych informacji. Do obsługi klimatyzacji, nawigacji, multimediów, a także personalizowania samochodu służy duży, 10-calowy ekran dotykowy, wchodzący w skład systemu „Ready 2 Discover”.

Testowany egzemplarz miał już oprogramowanie w wersji 3.0, w którym zaimplementowano między innymi dwukierunkowe ładowanie. Żeby jednak z tego korzystać, trzeba byłoby mieć w domu również dwukierunkowego wallboxa. Kiedy się jednak w niego wyposażymy, w razie awarii zasilania sieciowego, energię do domu możemy dostarczać z akumulatora trakcyjnego.

Teraz tylko napęd na tył, kiedyś również na wszystkie koła

Powitalna konfiguracja ID.Buzza obejmuje dużą baterię (wynika z tego, że będzie też mniejsza) oraz silnik generujący 204 KM, napędzający koła tylnej osi. W przyszłości dojdzie odmiana dwusilnikowa.

Volkswagen ID.Buzz Pro

teoretyczny zasięg to koło 420 km, w praktyce ID.Buzzem przejedziemy około 300-350 km

Akumulator trakcyjny o pojemności 77 kWh netto (82 kWh brutto) w teorii zapewnia energię na przejechanie około 415 kilometrów. Jak zwykle w elektrykach, zasięg w dużej mierze determinowany jest warunkami na drodze, sposobem jazdy, a nawet pogodą.

W przypadku ID.Buzza dochodzi do tego spora masa własna, która dla auta gotowego do drogi wynosi 2415 kg. Jeśli porównamy to z modelami ID.4/ID.5, który powstają dokładnie na tej samej płycie podłogowej, różnica jest znaczna i wynosi około 300 kilogramów.

Tą dodatkową masę w czasie jazdy ID.Buzzem czuć, zwłaszcza na hamowaniach i zakrętach. Oczywiście zawieszenie zestrojono pod kątem komfortu i wygody, a nie osiągów, dlatego na pokładzie zeroemisyjnego vana trzeba poskromić swoje sportowe zapędy.

Mimo, że dczucia z jazdy są jak najbardziej pozytywne i robią duże wrażenie, szybki rzut oka w tabelę z danymi technicznymi sprowadza nas ziemię. Sprint do setki zajmuje ponad 10 sekund, zaś prędkość maksymalna to około 150 km/h. Wbrew pozorom to jednak w zupełności wystarcza.

Volkswagen ID.Buzz Pro

Volkswagen ID.Buzz może być ładowany prądem stałym z mocą 170 kW

No więc jak to z tym zasięgiem jest? Trzeba wziąć poprawkę nie tylko na dużą masę własną, lecz także i właściwości aerodynamiczne. Sylwetka ID.Buzz stawia dość duży opór, dlatego też średnie zużycie energii elektrycznej oscyluje wokół 20 kWh/100 km. W mieście można zejść do 18, na autostradzie może ono wzrosnąć do 22 kWh. Tak czy siak, realne zasięgi to około 350 kilometrów w cyklu miejskim i około 280 pozamiejskim.

Co istotne, ID.Buzz może być ładowany prądem stałym z mocą aż 170 kW, dlatego też – jak tylko znajdziecie tak szybką ładowarkę – w ciągu około 35 minut uzupełnicie energię akumulatora w zakresie od 20 do 80 procent pojemności. Ładowanie do pełna zajmie około godziny.

Wdzięczna użyteczność elektrycznego ogórka

Popularność vanów wynikała zawsze z ich ogromnej użyteczności. W takich samochodach bez trudu zmieścimy się na wakacyjny wyjazd z całą rodziną, a gdy zechce nam się zrobić remont mieszkania, bez większych problemów przewieziemy potrzebne materiały budowlane.

Volkswagen ID.Buzz Pro

Praktyczne oświetlenie bagażnika. Pożyteczne rozwiązanie to dwupoziomowa podłoga

W ostatnich latach popularność tego typu samochodów jednak spada, a kierowcy coraz częściej przesiadają się do SUV-ów. Czy w takich okolicznościach ID.Buzz ma możliwość zbudowania legendy Multivana w zeroemisyjnym wydaniu?

Ma do tego predyspozycje, jednak na przeszkodzie może stanąć kwestia ceny. Elektryczny van Volkswagena kosztuje dzisiaj około 280 tysięcy złotych. To dużo i nie czy znajdzie się wystarczająca ilość chętnych na zakup współczesnej wersji legendarnego „ogórka”.

No chyba, że większość czeka na odmianę z długim rozstawem osi, siedmioma kapitańskimi fotelami, mocniejszym układem napędowym? To już niebawem, a na razie pozostaje powitalna konfiguracja, której widok prawie każdego rozweseli.

 

Reklama